Nie wiem, bo mogę
Anna Kołodziejska, psychoonkolog ZCO
To naturalne, że jeżeli nigdy dotąd nie korzystaliśmy z pomocy specjalisty, by zadbać o swój stan psychiczny, możemy mieć mnóstwo wątpliwości albo zwyczajną pustkę w głowie na myśl o swojej własnej wizycie u psychologa.
Marianna zagląda w miniony rok, wyciągając na światło dzienne coraz to nowe jego fragmenty. To jest rok leczenia onkologicznego.
Kiedy się poznałyśmy, miała za sobą kilka miesięcy chemioterapii i mastektomię. Jadalnia oddziału chirurgii wyłączona z użytkowania na czas pandemii służyła nam za miejsce do szczerej rozmowy – z dala od innych, a jednak w przestrzeni na tyle dużej, by pomieściła smutek, lęk i obezwładniającą bezradność, która doskwierała wówczas Mariannie. Doskwierała tym bardziej, im bardziej Marianna starała się bezradność odeprzeć, przełamać.
Posłuchała w końcu zachęt ze strony bliskich i poprosiła o spotkanie ze szpitalnym psychologiem. Ze mną.
Upłynęło kilka miesięcy dalszego leczenia, zanim zgłosiła się znowu, by już tym razem nawiązać regularną relację terapeutyczną.
– Kiedy tylko dowiedziałam się, że jestem chora, najbliżsi robili, co mogli, żeby pomóc – wspomniała kiedyś Marianna. – Córka natychmiast wykupiła dla mnie w prywatnym ośrodku wizytę u dietetyka i u psychologa. Były w pakiecie. Z tej pierwszej cieszyłam się bardzo. Nie miałam natomiast pojęcia, czego mogłabym wtedy chcieć od psychologa. Nie umiałam w tamtej chwili skorzystać. Czekałam, jak na szpilkach, aż wizyta dobiegnie końca.
Naturalność i szczerość to cechy Marianny, które dla siebie odzyskuje po czasie dezorientacji i wewnętrznego paraliżu. Na nowo dociera do siebie i otwiera w kontakcie z innymi. Dlatego mogła przywołać także to doświadczenie i opowiedzieć bardzo wprost, ze zrozumieniem dla samej siebie: nie umiała wtedy skorzystać, nie wiedziała, co z tym zrobić.
Wizyta u psychologa zaraz po tym, jak rozpoznano u Marianny raka piersi i zdecydowała się na leczenie onkologiczne, nie była jej pierwszą potrzebą. Ani nawet żadną z kolejnych. To nie ona o nią wówczas prosiła, nie ona ją zorganizowała. Pomysł i realizacja należały do córki – mama przyjęła ten gest miłości, prezent wyrażający troskę i chęć zrobienia wszystkiego, co na tamtą chwilę było możliwe. Przetrwała nawet spotkanie z psychologiem. Aż chce się zakrzyknąć: jak dobrze, że istnieją takie pakiety! A najpierw oczywiście: takie córki i takie ich mamy!
Z każdej strony napływają do nas wieści, że w związku z zachorowaniem i leczeniem z powodu raka, należy korzystać ze wsparcia psychologicznego. Dlaczego? Dziś łatwo znaleźć odpowiedź na każde pytanie. Również na to. Wystarczy wpisać je do internetowej wyszukiwarki. Przeczytamy o tym w wydawnictwach naukowych, ale też w codziennych gazetach. Mówią jednym głosem eksperci, specjaliści ze świata medycznego, terapeutycznego i potwierdzają tak zwani zwykli, doświadczeni w sprawie ludzie. Mówią, że pomaga, a niektórzy twierdzą nawet, że jest niezbędne. Nie będę teraz powtarzać tych argumentów, bo piszę dla Ciebie i do Ciebie o tym, o czym niejako przy okazji, po drodze wspomniała Marianna.
Jeśli ona tak miała, inni tak miewają, to może i Ty tak masz?
To naturalne, że jeżeli nigdy dotąd nie korzystaliśmy z pomocy specjalisty, by zadbać o swój stan psychiczny, możemy mieć mnóstwo wątpliwości albo zwyczajną pustkę w głowie na myśl o swojej własnej wizycie u psychologa. Możemy obawiać się, że nie potrafimy z niej skorzystać – tak, jak kiedyś Marianna. Często tak reagujemy na to, co nowe, nieoswojone. Kiedy jednocześnie potrzebujemy lub musimy z tym nowym się zmierzyć, możemy przeżywać silny wewnętrzny konflikt.
Powtórzę słowo-klucz: MOŻEMY. Oznacza to, że brak wcześniejszego treningu w kontaktach z psychologiem nie jest żadną przeszkodą. Uczucie niepokoju, niewiadomej lub pustki jest jak najbardziej adekwatne. Doświadczanie ich może być niewygodne – żadna nowina. Wszystkim tym można się zająć podczas wizyty. Bywa, że pacjenci próbują wówczas tłumaczyć się słowami: „bo ja nigdy nie byłem u psychologa”. Bywa, że i ja się wówczas przyznaję „rzeczywiście, spotykam pana po raz pierwszy, dla mnie to też nowa sytuacja”. Zwykle pomaga to nam rozpoznać spotkanie jako wspólne, pełne możliwości i życzliwości.
Każdy przechodzi własną drogę, w swoim tempie. Marianna także. Zobacz, czy i Ciebie przed wizytą u psychologa nie blokuje myśl, że nie wiesz, jak z niej skorzystać. Daj prawo tej myśli być, nie siłuj się z nią – to nic złego, że się pojawia. Za to Ty, jeśli możesz, wybierz dla siebie, co lepsze.
Dostęp do pomocy psychologicznej ma każdy pacjent Zachodniopomorskiego Centrum Onkologii. Kontakt telefoniczny: 91 42 51 534
Dziękuję, że poświęcasz swój czas na przeczytanie zamieszczonych treści. Wiesz na pewno, że teksty podlegają ochronie na podstawie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Jeśli chcesz skopiować ich całość lub fragmenty, by opublikować je gdzie indziej – proszę, zawsze podaj źródło.
autorka Anna Kołodziejska